piątek, 18 lutego 2011

Niebezpieczeństwa czyhające na dziecko

Mimo najszczerszych chęci rodziców zawsze zdarzają się jakieś sytuacje nie do przywidzenia. I tu są te fajne, śmieszne i te nie śmieszne, aż mrożące krew w żyłach zdarzenia. Jest to nieuniknione. Jednak podejmując zawczasu środki zapobiegawcze można przynajmniej po części uniknąć tych negatywnych przygód.
Pierwszą zasadniczą sprawą jest zabezpieczenie wszystkich kontaktów w zasięgu rączek dziecka. Są specjalne nakładki na gniazda. Ale to nie wszystko. Moja dzidzia na siłę wpychała paluszki pod gniazdko. Musieliśmy wszystkie lepiej umocować, a tych co nie szło wymienić.
Następną ważną sprawą jest zwrócenie szczególnej uwagi rodzica podczas noszenia dziecka. Trzeba uważać na główkę dzidziusia, aby nie poobijać o futryny, czy szafy. Wydaje się to oczywiste, ale po dłuższym noszeniu można się zapomnieć. Nam też wielokrotnie dzidzia uniknęła „kraks” o mały włos. Należy też pousuwać z przejść różne przedmioty o które moglibyśmy się przewrócić z dzidzią. No i po schodach powoli. Należy pamiętać, że lepiej się gdzieś spóźnić z dzidzią niż narobić sobie draki. Podczas noszenia dzidzi rodzic musi mieć po prostu wyobraźnię.
Najgorszym przekleństwem dla maluchów są wrzątki. Tutaj przewrażliwiam, jak najdalej z dzieckiem od gorących rzeczy. Jak coś się przydarzy to zaraz do zimnej wody i do szpitala lub wzywać pogotowie. W takich przypadkach nie ma żartów.
Na spacerach też czają się niebezpieczeństwa. Uważajmy jak tylko się da. Zapinajmy dzidzię w pasy na wózku spacerowym. O zabezpieczeniu przed owadami opisywałem wcześniej. Nie pozwólmy, aby dzidzia zmokła, zmarzła, spociła się, opaliła się na słońcu w upalny dzień.
Dużym niewychowaniem naszego społeczeństwa jest zachowanie w autobusach. Większość myśli tylko o sobie, na szczęście są rzadkie wyjątki. Nikt nie pomyśli, aby pomóc wnieść wózek albo zrobić trochę miejsca. W takich przypadkach musimy bronić nasze maleństwo i co niektórych opierniczyć. Wtedy dzidzia może nam się rozpłakać, ale co zrobić, w takim kraju żyjemy.
Wracając do zacisza domowego zabezpieczmy także wszystkie ostre przedmioty.
Niby to wszystko wydaje się banalne. W rzeczywistości wszystko takie oczywiste nie jest. Nasze maleństwo jest naszym największym skarbem. Musimy przebrnąć przez wszystkie utrudnienia i po prostu dać radę. Uśmiech dzidzi uspokoi wszystkie nasze nerwy.

2 komentarze:

  1. dla mnie muszą już być na prawdę duże minusy by nie iść na spacer

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie pozwólmy, aby dzidzia nie zmokła? nie opaliła się? Bez sensu.

    OdpowiedzUsuń