niedziela, 23 stycznia 2011

Dzidzia i pierwsza wizyta u pediatry

Przeważnie po 14-stu dniach po urodzeniu trzeba odwiedzić przychodnię. Nam trafiło się to w zimę. Musieliśmy ciepło małą ubrać do wózka i iść. Wtedy pierwszy raz użyliśmy wózek do konkretnych celów i sprawdził się na medal. To ten co opisywałem wcześniej.
W tym miejscu przestrzegam i uprzedzam wszystkich nowych rodziców: UWAGA na chamstwo i brak zrozumienia innych ludzi z dziećmi w przychodniach. Byliśmy umówieni na konkretną godzinę, a tam ustawiła się jakaś kolejka i wszyscy mieli nas w nosie. Prosiliśmy się ich czy by nas nie wpuścili z noworodkiem do pani doktor. Ale. Jeszcze nas jakaś baba opindoliła, że się jej chcemy wepchać. Tatuś opindolił też tą babę i się wyrównało. Tatuś się wkurzył i wszedł do gabinetu prosząc panią doktor o pominięcie kolejki. Była bardzo uprzejma i zgodziła się. Wtedy wszystkim babom miny zrzędły w tej poczekalni. I ten temat załatwiony. Jak tak mogły potraktować świeżych rodziców z 14-sto dniowym maleństwem. Najmłodsze tam dziecko miało min rok.
Później się dowiedziałem od położnej rejonowej, że noworodki mają pierwszeństwo przed resztą. Jest podobno taki przepis.
No i weszliśmy. Pani doktor prosiła o dokumenty i rozebranie maleństwa do pampersa. Zmierzyła ją: długość i obwód główki. Zważyła. Osłuchała. Oglądała dokładnie z każdej strony. Dała dużo rad tych co opisywałem wcześniej. Zrobiła zapisy w zeszycie dziecka. Dostaliśmy też ulotki o szczepieniach. Mieliśmy w bliskiej przyszłości zdecydować jaką wybierzemy dla maleństwa. I tyle. Wizyta trwała około 15-20min.
Z uśmiechem na ustach wróciliśmy do domu. Dzidzia zaraz usnęła w łóżeczku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz